Przed rozpoczęciem zdjęć dyskutowałem z Olegiem Mutu, moim współpracownikiem i operatorem, jaki styl powinien przeważać w tej historii. Zdecydowaliśmy się przedstawiać rzeczy z najbardziej możliwą dyskrecją i rzeczowością,
a omijać wszystko to, co mogłoby wydawać się teatralne i stereotypowe. Nie używaliśmy statywów, steady-cam, wózków i kranów kamerowych. Zdecydowaliśmy się kręcić sceny
w jednym ujęciu i pozwolić aktorom wykorzystać również przestrzeń za kamerą. Nigdy
nie staraliśmy się za wszelką cenę sfilmować twarzy aktora - wiele dialogów dochodzi spoza kamery, czasem nie widać głów aktorów. Przyjęliśmy strategię filmowania ludzi od tyłu. Powoli i pomalutku wyrzucaliśmy wszystko, co mogło być uważane za zbyt ładne, zbyt teatralne, włączając piękne płatki śniegu padające na końcu ostatniego ujęcia. Staraliśmy się skoncentrować na uchwyceniu emocji i prawdy.